Z nazwiskiem ks. kanonika Sylwestra Suszczyńskiego wiąże się najsmutniejszy okres w historii mogileńskiej parafii farnej. Proboszcz mogileński odstąpił od wiary rzymsko-katolickiej i przeszedł najpierw na starokatolizycm, a później na protestantyzm. W 1875 r. w urzędzie stanu cywilnego w Mogilnie ukazały się zapowiedzi o ślubie księdza, co wywołało w Mogilnie szok.
KULTURKAMPF ROZWIJA SIĘ
Działo się to w okresie, kiedy w Prusach rozwijał się kulturkampf, czyli walka rządu pruskiego przeciw kościołowi katolickiemu. W 1874 r. przyjęte zostało przez Prusaków prawo o małżeństwach cywilnych i ogłoszono je jako obowiązujące. Śluby kościelne przestały być obowiązującymi wobec państwa. Protestujący przeciwko takim działaniom Episkopat Królestwa Pruskiego ściągał tylko na biskupów prześladowania.
Wśród kilkuset kapłanów archidiecezji karanych więzieniem bądź grzywnami, znalazło się 12 księży, którzy złamali przysięgę złożoną na wierność kościołowi i biskupowi. - "Z 12 odstępców wsławili się szczególnie Brenk w Kościanie, który po złożeniu przez rząd ks. Arcybiskupa Ledóchowskiego z urzędu, miał śmiałość ubiegać się u tegoż rządu o nominację na arcybiskupa, Kubeczak w Książu, Kick w Kamionnie, Lizak i Rymarowicz. Cała ta piątka po ukończeniu walki kulturnej w r. 1886 nie pojednała się z Kościołem, jak to uczynili inni odstępcy. Zrywając z Kościołem i prawowitą władzą duchowną żaden z wspomnianych odstępców - choć ten i ów zdrożne prowadził życie - nie posunął się do wyraźnego odstępstwa od wiary" - pisał w przedwojennym "Mogileńskim Tygodniku Parafialnym" ks. proboszcz Mieczysław Brodowski.
WISZĄ ZAPOWIEDZI O ŚLUBIE KSIĘDZA
Jedynym z polskich kapłanów, który odstąpił od wiary katolickiej był mogileński proboszcz ks. Sylwester Suszczyński, który objął probostwo farne 15 maja 1869 r. Drogę odejścia od kościoła ułatwiła mu walka rządu pruskiego przeciw kościołowi, w tym szczególnie ustawa "O wystąpieniu z kościoła" i uchwalone w r. 1874 prawo "O małżeństwie cywilnym". Korzystając z nowych możliwości ks. Suszczyński zawarł w Królewcu 13 września 1875 r. cywilny związek małżeński. 19 września 1875 r. w Bazylei, w Szwajcarii, wziął w zborze starokatolickim ślub kościelny. - "Wiadomość o zapowiedziach małżeńskich, wywieszonych w tutejszym urzędzie stanu cywilnego od dnia 28.8.1875, wywołała niesłychane oburzenie w całej parafii. Krok Suszczyńskiego zaskoczył ją zupełnie nieoczekiwanie, choć nie było tajemnicą życie jego nieprzykładne. Przeciw wywieszeniu zapowiedzi w urzędzie parafianie przez Dozór Kościelny zaprotestowali - protest jednak pozostał bez skutku" - pisał ks. Brodowski.
WYJECHAŁ WCZEŚNIEJ
Ks. Suszczyński przeczuwając, co może się dziać, gdy ogłosi swój ślub, wyjechał 9 lipca 1875 r. z Mogilna, pozostawiając parafię wikariuszowi ks. Franciszkowi Haunszyldowi. Powiedział mu, że wyjeżdża na dłuższy czas. Wyjechał prawdopodobnie do Królewca, a stamtąd do Szwajcarii, gdzie przyłączył się do starokatolików, sekty, która powstała w r. 1870, po ogłoszeniu przez Sobór Watykański dogmatu o nieomylności.
OŚWIADCZENIE W GAZETACH
Trzy dni po wywieszeniu zapowiedzi w mogileńskim urzędzie stanu cywilnego, 1 września 1875 r. pojawiło się oświadczenie ks. Suszczyńskiego w "Dzienniku Poznańskim" oraz w "Posener Zeitung", że zrywa z wiarą rzymską i przechodzi do starokatolików.
OŚWIADCZENIE PARAFIAN
Ogłoszenie w gazetach spowodowało, że 204 mogileńskich parafian w imieniu parafii 9 września 1875 r. ogłosiło oświadczenie, w którym dali "wyraz gotowości pozostania we wierze ojców i niezłomnego trzymania się wiary rzymsko-katolickiej". Żądali również, by Suszczyński nie wracał nigdy już do Mogilna a równocześnie wyrazili życzenie, żeby "usunął się na zawsze i nie nazywał się ich pasterzem, bo go za takiego nie uznają".
PISMO DO OJCA ŚWIĘTEGO
10 października 1875 r. zwołany w Mogilnie został wiec parafialny, w którym co ciekawe wzięli udział sami mężczyźni. Zebrało się ich na wiecu 400. Postanowili między innymi wysłać pismo do Ojca św. Piusa IX z datą 10 października 1875 r. o treści:
"Ojcze Święty! Ze ściśnionym sercem lecz zarazem z ufnością chrześcijańską udajemy się do Waszej Świątobliwości, my parafianie mogileńskiego kościoła, w liczbie 400 na wiecu zgromadzeni. Dotychczasowy proboszcz nasz opuścił powierzone sobie owieczki i zdradził wiarę i Kościół święty. Wyrzekamy się go i jako z odstępcą żadnej z nim nie chcemy mieć wspólności. W tem utrapieniu upadając przed tronem Twoim Ojcze Święty, składamy Ci, biedni, w ofierze nasze serca przyjmij je dobrotliwie i, wzniósłszy Twe błogosławione ręce do Miłosiernego Boga, uproś Go, ażeby ozdobił nas cnotami, jakie podziwiamy ciągle w Twej Najdostojniejszej Osobie: mocną wiarą w niewzruszoność Kościoła św., piękną nadzieją w rychłe zwycięstwo prawdy i odrodzenie narodu naszego i Ojczyzny naszej, gorącą miłością ku Bogu i bliźniemu, męstwem i cierpliwością w boju z nieprzyjaciółmi Kościoła św. Wspomagaj nas, Ojcze Święty, bo niebezpieczeństwa grożą nam z wszystkich stron, a my chcemy żyć i umierać we wierze Ojców naszych, my przy pomocy Boskiej wiernymi i posłusznymi będziemy zawsze Kościołowi świętemu rzymsko-katolickiemu, Świętej Stolicy Apostolskiej i Tobie, Ojcze Święty, bo Ty jesteś Apostolską Stolicą, Ty jesteś Rzymskim Kościołem. Całując Twe nogi, prosimy najpokorniej o Błogosławieństwo Apostolskie dla nas, dla naszych rodzin, dla całej naszej parafii i dla całego narodu naszego, pozostajemy przez całe życie, Ojcze Święty, Waszej Świątobliwości najniżsi słudzy i posłuszni synowie".
ODPOWIEDŹ OD PAPIEŻA
Papież Pius IX odpowiedział pismem z dnia 15 listopada 1875 r. Pismo otrzymała parafia na ręce Stanisława Różańskiego z Padniewa:
"Ukochani Synowie! Pozdrowienie i Błogosławieństwo Apostolskie. Ubolewamy bardzo nad położeniem waszym, Kochani Synowie, którzy będąc w ucisku srogiego prześladowania, pozbawieni nadto jesteście pasterza, któryby was mógł umacniać i wami rządzić. Atoli równocześnie Bożemu tylko miłosierdziu przypisać to możemy, iż ten, który był waszym przełożonym, odłączył się od Was i zrzuciwszy skórę owczą, do wilków poszedł. Albowiem ci, którzy w taki sposób wykluczają się z katolickiego społeczeństwa, wyszli w prawdzie od nas, lecz nie byli z nas a chociaż zachowywali dotychczas jakiś pozór pobożności, mocy jej już dawno się zaprzali, stawając się przeto narzędziami nie żywota, lecz śmierci ludu, gdyż mowa ich jakoby rak czołga się. Pochwalamy przeto roztropność waszą, iżeście na wspólnym zebraniu jednogłośnie postanowili unikać człowieka odstępcy, który jest wedle słów Mędrca Pańskiego, "mąż nieużyteczny, chodzi z przewrotnymi usty, złym sercem myśli złość, a na każdy czas swary rozsiewa". Z takimi ludźmi nie godzi się ani jadać, ani ich pozdrawiać. Również roztropnym było wyborne owo postanowienie wasze, wytrwania statecznego przy tej Stolicy Świętej i przy znakomitym Arcypasterzu waszym, ażebyście zachować mogli zdrową naukę i pozostać bezpiecznie w owczarni Chrystusowej, poza którą nie masz zbawienie. Toteż nie wątpimy, że te postanowienia, okazujące moc waszej wiary, wyjednają wam, chociaż pozbawionym ludzkich pomocy, konieczną a obfitą pomoc łask niebieskich, a może i nowego pasterza, któryby pełen Ducha Bożego, was pocieszał, umacniał i w tych przeciwnościach zachował w was tę pobożną sławę, która jest zawsze szczególniejszą ozdobą narodu waszego. Oto mianowicie błagamy Boga, Dawcę wszelkiej pociechy, a jako dobrą wróżbę Jego łaski i dowód naszej życzliwości i ojcowskiej naszej przychylności, udzielamy wam wszystkim, Kochani Synowie, z serca Apostolskiego Błogosławieństwa".
WYBÓR DOZORU KOŚCIELNEGO
Na tym sprawa z księdzem Sylwestrem Suszczyńskim dla mogileńskich parafian wcale nie zakończyła się i ciągnęła się jeszcze przez kilka lat. 2 listopada 1875 r. wybrano skład Dozoru Kościelnego, do którego weszli:
* Stanisław Rożański, dziedzic Padniewa i poseł do Sejmu Pruskiego,
* Franciszek Zawadzki, dziedzic Świerkówca,
* Teofil Jankowski, posiedziciel folwarku przy Mogilnie,
* Józef Madałkiewicz, kupiec z Mogilna,
* Franciszek Radomski, rolnik z Mogilna,
* Ludwik Krauze, rolnik z Wszednia,
* Bartłomiej Bartecki, rolnik z Chabska i
* Jan Przybylski, rolnik z Chabska.
* W 1878 r. w miejsce Ludwika Krauze, który zrezygnował z tej funkcji i zmarłego Bartłomieja Barteckiego wybrano Franciszka Starka z Mogilna i Michała Sołtysińskiego, posiedziciela folwarku w Chałupskach.
WALKA DOZORU Z WPŁYWAMI SUSZCZYŃSKIEGO
Ks. Suszczyński, mimo że nie było go w Mogilnie, nadal uważał się za proboszcza mogileńskiego i dozorowi kościelnemu przyszło przez 6 lat walczyć z nim w obronie majątku kościelnego i dochodów z probostwa, do których rościł sobie prawa.
Dozór interweniował u władz państwowych, dwukrotnie pisał petycje do Sejmu i zwracał się do ministra wyznań i oświecenia Dr. Falka. Wszystko bezskutecznie. Ks. Brodowski tak pisze w MTP: "Wymawiano się niemożnością decydowania, czy Suszczyński przez przejście na starokatolicyzm, opuszczenie parafii i nieczynność w niej, przez zawarcie związku małżeńskiego, utracił urząd kościelny, który posiadał. Było widoczne, że Suszczyński od chwili swego odstępstwa miał zapewnioną opiekę rządu i wszystkich władz państwowych. Szczególniejszą troską otaczał Suszczyńskiego król. Komisarz, zarządzający majątkiem arcybiskupstwa, Perkuhn, o którym w Mogilnie mówiono, że na to tylko jest ustanowionym, żeby się opiekował Suszczyńskim, który nic nie robi a majątek parafii rujnuje.
NA FORUM SEJMU PRUSKIEGO O SUSZCZYŃSKIM
Pruski minister Falk na interpelację, wniesioną 21 lutego 1877 r. w sejmie pruskim przez posła Emila Czarlińskiego powiedział, jak informuje ks. Brodowski, że minister: "ubolewa" nad tem co się stało, ale ma ręce związane i nic w tej sprawie uczynić nie może. Suszczyńskiego mogłaby jedynie legalnie istniejąca instancja kościelna złożyć z urzędu, tej natomiast nie ma, bo Arcybiskup został urzędu swego pozbawiony".
11 grudnia 1880 r. Stanisław Różański z Padniewa także zgłosił w sejmie pruskim w tej sprawie interpelację. Nic to jednak nie pomogło. Dozorowi kościelnemu udało się tylko przeprowadzić skutecznie sądowy proces przeciw Suszczyńskiemu o zdewastowaniu boru, należącego do probostwa, przez sprzedaż drzewa budulcowego ponad wyznaczoną ilość. Suszczyński został zobowiązany przez sąd do zapłacenia odszkodowania w wysokości 1.894,45 marek i 592.50 marek.
ROLA ROŻAŃSKIEGO Z PADNIEWA
Ks. Mieczysław Brodowski tak pisze o zasługach Stanisława Różańskiego dla walki w obronie wiary mogileńskich parafian: "Aczkolwiek wszyscy członkowie Dozoru Kościelnego godnie stali na straży interesów parafii, to jednak główna rola w całym działaniu przypadła przewodniczącemu Dozoru, p. Stanisławowi Rożańskiemu, całą duszę oddanemu sprawie prześladowanego Kościoła. On też niewątpliwie największą miał zasługę podtrzymania ducha w parafii w tych ciężkich chwilach, jakie przeżywała z powodu odstępstwa Suszczyńskiego i wrogiego względem niej stanowiska rządu pruskiego. Jakoby przeczuciem wiedziony, że mu przyjdzie w niedalekiej przyszłości ważne spełnić zadanie, zawczasu, zdaje się, do niego się przygotowywał. Już w r. 1871 zwrócił się do ks. arcybiskupa Ledóchowskiego w różnych wątpliwościach, trapiących go w rzeczach wiary. Na odnośne pismo doniósł mu ks. Arcypasterz, że poprosił ks. prałata Likowskiego, regensa seminarium poznańskiego, i tenże przybędzie w najbliższych dniach do Mogilna i poświęci mu kilka godzin rozmowy celem usunięcia wątpliwości i utwierdzenia we wierze. Nie ulega wątpliwości, że rozmowa z ks. prał. Likowskim była z wielką korzyścią dla przyszłego bojownika za sprawę Kościoła. Z chwilą gdy trzeba było wystąpić w obronie interesów parafii i Kościoła, silny wiarą i przekonaniami katolickimi, od razu stanął do walki z brutalnym przeciwnikiem i wytrwał na posterunku aż do zakończenia kulturkampfu, nie zrażając się niepowodzeniami, nawet więzieniem, na które został skazany, bo wierzył, że słuszna sprawa musi ostatecznie zwyciężyć".
Więziony od 3 lutego 1874 r. w Ostrowie ks. Arcybiskup Ledóchowski nie miał prawdopodobnie bliższych wiadomości o tym, co stało się w mogileńskiej parafii. Stanisław Różański wysłał do arcybiskupa pismo, ale list nie dotarł do adresata, tylko wrócił do Padniewa. Podobnie przesłał Różański wiadomość o wydarzeniach w Mogilnie do Rzymu.
ARCYBISKUP PISZE DO RÓŻAŃSKIEGO
Stolica Apostolska wydała 31 grudnia 1875 r. dekret, na mocy którego Suszczyński został zawieszony w obowiązkach proboszcza ("suspensio ab officio"). Decyzję Watykanu miał doręczyć ks. Suszczyńskiemu Stanisław Różański. Według władz pruskich polski patriota dopuścił się jednak złamania prawa, wytoczono mu proces i został skazany na 3 miesiące więzienia.
O zasługach Rożańskiego dla kościoła świadczy list ks. kard. arcybiskupa Ledóchowskiego 10 kwietnia 1876 r.: "Zacny i Szanowny Panie! Piękne zasługi położone przez Pana w parafji Mogileńskiej, gdzie po bolesnym nader wypadku przyczynił się Pan tyle swą roztropnością, swem chrześcijańskiem męstwen swą gorącą pobożnością do podniesienia ducha pomiędzy wiernymi, a swą pracą i zabiegami do ocalenia od grożących im niebezpieczeństw tych dobrych parafian, opuszczonych od własnego pasterza te zasługi Pana stały się pociechą i zbudowaniem mojem, zbudowaniem obu Archidyecezyi moich. Zapisane, one zostały, wraz z innemi, mam niepłonną nadzieję w Księdze Żywota i zgotuję Panu u Boga obfitą nagrodę. Ja zaś pragnąc dać Panu dowód, na jaki mnie stanie, żywej mej wdzięczności, ośmielam się przesłać Panu medal srebrny, dany mi przez Ojca Świętego. Życzę sobie, aby ten skromny upominek, drogi tylko dla tego, że z nim się wiąże wspomnienie Zastępcy Zbawiciela na ziemi, świadczył Panu o przychylnych dla Niego uczuciach. Ponawiając tutaj ich szczere wyznanie łączę wyrazy prawdziwego szacunku i przywiązania, z któremi pozostaje, Twoim Zacny i szanowny Panie uniżonym i życzliwym sługą".
KAWALER ORDERU PIUSA
Arcybiskup tak pisał dwa lata później, 2 listopada 1878 r. do Stanisława Różańskiego w kontekście nadania mu papieskiego orderu: "Zwróciły na siebie uwagę Ojca Św. zasługi, jakie Pan położył w obronie sprawy Kościoła Św. w Mogilnie, gdy smutne i bolesne zajścia tak ciężko zaniepokoiły parafian mogileńskich i wszystkich wiernych katolików dyecezyi naszych. Zwróciły na siebie Najwyższą Jego uwagę piękne zalety Pańskie i zechciał dać Panu dowód Swego uznania i przychylności. Z tego powodu raczyła Jego Świątobliwość zamianować Pana Kawalerem Swego Orderu Piusa, a ja mam szczęście i pociechę przesłać Mu w załączeniu odnośne Brewe papieskie. Uradowany tem odznaczeniem, na które Pan tak dobrze zasłużył, nie wątpię, że ono będzie dla Pana pociechą wśród obecnych utrapień i osłodzi Panu niejedną chwilę chwalebnego Jego więzienia. W rodzinie zaś Pańskiej zachowa się ten drogocenny dokument, by był dla każdego z Jej członków bodźcem do naśladowania przykładów pobożnego i szlachetnego życia Pańskiego. Przesyłając Panu i całemu Jego Domowi arcypasterskie błogosławieństwo z prawdziwym szacunkiem i miłością zostaję Pana uniżonym i życzliwym sługą".
SUSZCZYŃSKI NIE PODDAJE SIĘ
Ks. Sylwester Suszczyński nie poddał się decyzji Stolicy Apostolskiej. Dlatego 19 maja 1876 r. Watykan wydał dekret pozbawiający go probostwa ("privatio beneficii")
PAPIESKA KLĄTWA
2 marca 1877 r. ks. Suszczyński obłożony został tzw. wielką klątwą ("excommunicatio maior"), na mocy której został wyłączony ze społeczności wiernych kościoła rzymsko-katolickiego. Klątwa jest najcięższą karą kościelną, pociągającą za sobą m.in. to, że wierni mają obowiązek wyklętego unikać i zerwać z nim wszelkie stosunki.
Publiczne ogłoszenie klątwy nastąpiło w mogileńskim klasztorze, bez uprzedzenia parafian w odpust Matki Boskiej Różańcowej 7 października 1877 r.
Dokonało się to po uroczystej procesji przed sumą, przez nieznanego parafianom ks. Władysława Enna, późniejszego proboszcza w Pszczewie. Ks. Enn upoważniony do tej czynności został przez tajnego delegata apostolskiego, sprawującego rządy w archidiecezji w zastępstwie uwięzionego ks. arcypasterza. Tak opisuje ks. Brodowski moment ogłoszenia klątwy: "Akt wyklęcia odstępcy, połączony z łamaniem na ambonie zapalonej świecy, wyobrażającej tego, który miał być światłością wiernych, a stał się ciemnością, oraz słowa pełne grozy, towarzyszące temu nad wyraz bolesnemu obrzędowi, głębokie na licznie zgromadzonych wiernych wywarły wrażenie. Chwila ta na długo pozostała w pamięci parafian, którzy tego aktu byli świadkami".
Po ogłoszeniu klątwy ks. Enn poprosił, aby nikt z parafian nie wychodził z kościoła nie wychodził z kościoła. Zostawił w zakrystii komżę i sutannę, i w ubraniu świeckim opuścił kościół, kierując się w stronę Świerkówca, gdzie na szosie czekały na niego konie Stanisława Różańskiego z Padniewa. Była tak dalece zachowana ostrożność, gdyż ogłaszanie klątwy na księży, którzy odstąpili do wiary, było w państwie pruskim przestępstwem. Za takie przestępstwo ks. Enn był już poprzednio ścigany listami gończymi, chodziło o wyklęcie proboszcza rządowego Kicka w Kamionnie. Ks. Brodowski: "Ścigany dobrze jednak był ukryty. Jak mówiono, pełnił podówczas obowiązki nauczyciela domowego w Berlinie, u jednego z wysokich dostojników państwowych, nie domyślającego się, komu daje przytułek".
POLICYJNE DOCHODZENIE
Rzucenie klątwy na Suszczyńskiego, publicznie w kościele, zaskoczyło władze państwowe. Wiadomość szybko rozniosła się po całym Mogilnie. Wszczęto policyjne dochodzenia, kim był ksiądz, co się ośmielił ogłosić klątwę.
Dochodzenia mogły łatwo doprowadzić do wykrycia ks. Enna z winy kościelnego Rogozińskiego, który wskazał policji na pozostawioną w zakrystii sutannę. W sutannie znaleziono chusteczkę do nosa z monogramem W. E. Poszukiwania księdza na podstawie tych liter poszły jednak w złym kierunku. W pobliskim Kwieciszewie był proboszczem ks. Ertmann, który jak się policja dowiedziała - miał przy sobie siostrę Wandę. Ślad okazał się jednak mylny, a ks. Enn nigdy nie został złapany przez pruską policję.
Parafianie mogileńscy byli przekonani, że informacja o wyklęciu musiała dotrzeć do przebywającego w Królewcu Suszczyńskiego, gdyż miał on w Mogilnie oddanego sobie sojusznika w osobie urzędnika stanu cywilnego Wellnitza.
Postępowanie wyklętego nie uległo jednak zmianie. Nadal zagarniał on dla siebie dochody z mogileńskiego probostwa. Taka sytuacja trwała jeszcze 4 lata.
SUSZCZYŃSKI REZYGNUJE I OSIADA NA MAZURACH
Parafianie z radością przyjęli dopiero informację otrzymaną 8 sierpnia 1881 r. od królewskiego komisarza Perkuhna, że Suszczyński z dniem 5 sierpnia zrezygnował z probostwa w Mogilnie. W sierpniu 1881 r. zerwał z starokatolicyzmem i przeszedł na protestantyzm. Ks. Brodowski pisze w MTP: "Wobec tego nie mógł już uważać się za proboszcza parafii katolickiej i musiał zrezygnować. Lecz rząd nie opuścił go. W kilka dni po przejściu na protestantyzm 11-go sierpnia został zamianowany pastorem dla polskich Mazurów - ewangelików w Stołupianach, a w dwa lata później (1883) otrzymał nową posadę w Różyńsku na Mazurach. Z chwilą przejścia Suszczyńskiego na protestantyzm nie mógł i rząd twierdzić, że jest on proboszczem katolickim i ma prawo do dochodów z probostwa, jak to dotąd twierdził".
Jako pastor Sylwester Suszczyński działał wśród protestanckich Mazurów cztery lata, aż do śmierci 8 sierpnia 1883. Umarł nagle w wieku 57 lat.
Marek Holak
Pałuki nr 778 (2/2007)